Bywały momenty, że jakoś to trzymałem w ryzach, ale teraz łuszczyca skóry głowy rozlała mi się na kark i za uszy, łuski jak tynk. Kompletnie nie wiem od czego zacząć – łuszczyć, łagodzić, nawilżać? Macie jakiś sprawdzony sposób, jak się ogarnąć z taką fazą nawrotu?

U mnie na takim etapie działało tylko jedno: konkretna pielęgnacja, codziennie, bez przerw. Szampon Psorisel i emulsja na noc zrobiły robotę – skóra się uspokoiła, łuski odchodziły bez drapania, a swędzenie w końcu odpuściło. Po kilku tygodniach było dużo lepiej. Zestaw zamawiałam tutaj:
https://www.apteka-melissa.pl/produkt/verdelab-psorisel-night-emulsion-emulsja-na-luszczyce-skory-glowy-200-ml,76723.html

Najpierw złuszczam – u mnie najlepiej działa olejek rycynowy albo zwykła wazelina na noc pod bawełnianą czapkę. Rano lekko rozczesuję i wtedy dopiero mycie. Dopiero jak usuniesz łuskę, możesz czymkolwiek nawilżać czy regenerować. Inaczej to jak smarowanie kartonu kremem.

Mi pomagało robić to etapami. Rano płyn z Psorisela, wieczorem szampon, a raz na tydzień zostawiałam emulsję na dłużej. Zaczęłam też więcej pić wody i zrezygnowałam z alkoholu i nabiału. Jak wszystko razem się zgrało, to zmiany nie tylko się zatrzymały, ale zaczęły znikać.